Palau - prądy i rekiny... bardzo daleko (listopad - grudzień 2008)
Rejestrując się w kolejnym serwisie czy sklepie internetowym musimy wpisać kraj. Lista rozwijana zazwyczaj jest długa, więc wciskamy 'P', bo w końcu chcemy dojść do Poland. I wyskakuje nam właśnie Palau - pierwszy kraj na 'P' na liście rozwijanej... ;-)
Wiele osób przeskoczy Papuę, Paname i Peru, wybierze Poland i poleci dalej. A ja od kilku lat zastanawiałem się, co to jest i gdzie sie znajduję to Palau? Google Maps jest zawsze pomocne, trochę poczytałem: okazało się, że da się tam nurkować...
Więc czy warto odwiedzić te wysepki, zagubione gdzieś w oceanie, pomiędzy wodą i chmurami? Musicie pojechać i ... sprawdzić sami ... ;-)
Tu można zobaczyć film z tego wyjazdu:
Byliśmy na Palau 14 dni na przełomie listopada i grudnia 2008 roku.
Gdzie?
Palau, Republika Palau (ang. Republic of Palau, palau Belau, Belu’u era Belau) – wyspiarskie państwo samorządowe, stowarzyszone ze Stanami Zjednoczonymi, położone na Oceanie Spokojnym, w Oceanii oraz w Mikronezji, ok. 1160 km na południe od Guam, ok. 800 km na wschód od Filipin i 3200 km na południe od Tokio. Obejmuje zachodnią część archipelagu Karolinów oraz 4 pojedyncze wyspy koralowe (Sonsorol, Merir, Pulo Ana i Tobi) i atol Helen (łącznie ponad 250 wysp). /źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Palau/
Więcej informacji można znaleźć na oficjalnej stronie:
http://www.visit-palau.com/
Jak dojechać?
To jest daleko ;-). Ciężko znaleźć połączenie bez wielu przesiadek i w miarę rozsądnej cenie. Na pewno należy nastawiać się na cenę ok. 2k$ za bilet.
Myśmy lecieli do Frankfurtu Lufthansą a następnie KLM/Air France do Manili z przesiadką w HongKongu
Nie należy bookować całej trasy jako jeden bilet, bo amerykańskie linie lotnicze Continental obsługujące loty do Palau należą do innych aliansów niż linie europejskie i azjatyckie. Najlepiej kupić bilety do Manili, w Manili przenocować lub zarezerwować odpowiednio dłuższa przerwę na ewentualne spóźnienie, a osobno kupić bilety z Manili do Koror.
Palau w zasadzie obsługuje tylko amerykański Continental - oni są monopolistami i ceny biletów są wysokie - minimum ok 700$. Na dodatek samolot nie lata codziennie, więc najlepiej zacząć od szukania połączenia MNL-ROR-MNL, a następnie już do niego dopasować resztę połączenia. Warto zapytać o zniżkę na bilet MNL-ROR-MNL w bazie nurkowej – oni czasami mają ustalone wynegocjowane dla nurków.
Nam droga zajęła w sumie 38h i należy uznać to za dobry wynik, ale specjalnie zarezerwowaliśmy 9h na przesiadkę w Manili. Lotnisko tam jest duże (4 terminale mocno oddalone od siebie) i panuje na nim potężny chaos. Na dodatek w 2008 roku na całym lotnisku nie było rentgenów i dokładne przeszukiwanie całego bagażu odbywało się ręcznie, powodując wielogodzinne kolejki.
Na miejscu na lotnisku ktoś z bazy was spotka i zawiezie do hotelu, a na koniec odstawią z powrotem na lotnisko. Ja po 38h w podróży nie wiedziałem jak się nazywam i następnego dnia spaliśmy do mocnego popołudnia.
Aktualna pogoda
Kiedy jechać?
Temperatura powietrza pozostaje w okolicach 30°C przez cały rok. Nie ma dużej różnicy pomiędzy sezonem deszczowym i suchym, choć okres od stycznia do marca uważany jest za najbardziej komfortowy ze względu na niższą wilgotność i nieco niższe temperatury.
Widoczność pod wodą jest nieznacznie obniżona przez spływ wód deszczowych zaczynając od lipcowych aż do październikowych monsunów. Wiatr jest w tym sezonie łagodniejszy, a przez to na morzu prawie nie ma falowania. Tajfuny występują najczęściej w okresie od sierpnia do grudnia, ale są na Palau bardzo rzadkie.
Temperatura wody pozostaje w okolicach 28°C - 30°C przez cały rok.
Bardzo ważnym aspektem nurkowania na Palau są pływy, a precyzyjniej mówiąc prądy, które te pływy wywołują. Ogólną zasada jest taka – jak nie ma prądu to jest znacznie mniej jedzenia, więc jest znacznie mniej ryb i prawie nie ma rekinów. Jak prąd jest mocny, to na nurkowaniu wszystkiego będzie pod dostatkiem.
Drugą sprawą jest widoczność – jak prąd jest incoming (czyli z oceanu w stronę laguny - przypływ) to widoczność jest doskonała. Jak prąd jest outgoing (czyli z laguny, gdzie woda stoi i kwitnie, do oceanu - odpływ) do widoczność spada o połowę. Ta sama zasada dotyczy również Malediwów.
Reasumując, najmocniejsze prądy i najlepsze nurkowania z największa ilością życia, a na dodatek najlepsza widoczność w czasie przypływu występuje na Palau w okolicach pełni i nowi księżyca.
Tu można sobie otworzyć bardzo pomocny kalendarz faz księżyca:
http://www.moonconnection.com/moon_phases_calendar.phtml
Dla bardziej zaawansowanych tu
http://www.mobilegeographics.com:81/locations/3551.html
albo tu
http://www.tide-forecast.com/locations/Koror-PalauIslands/tides/latest
można sprawdzić prognozę pływów.
Jeśli ktoś nie chcę zawracać sobie głowę tabelami pływów, na Palau należy przyjechać na 2 tygodnie. Wtedy jeden tydzień będzie średni, a drugi super. Niestety znam relacje ludzi, którzy przyjechali na Palau na tydzień i trafili na słabe prądy, a na dodatek lało, więc opinię o nurkowaniu na Palau mają beznadziejną ;-).
Gdzie mieszkać?
Na Palau jest drogo. Jest to protektorat amerykański, w obiegu są dolary amerykańskie i ceny też są amerykańskie albo i większe.
Początkowo myśleliśmy zamieszkać w którymś z Resortów, ale ceny 250-350$/day za dwójkę są zaporowe nie tylko dla budżetowych podróżników, ale i dla middle class.
Więc nurkowie zazwyczaj mieszkają w którymś z hoteli sieci West Plaza Hotels (nazwa dość głośna, a hotele raczej skromne). Każdy z hoteli jest trochę inny, ale w zasadzie są to proste max. dwugwiazdkowe hotele (czysto, ale zero klimatu - na podłodze płytki, na ścianach olejna farba i ogromne strasznie buczące amerykańskie klimatyzatory) za cenę ok 80-90$/day za dwójkę bez śniadania, czyli drogo.
(od tego opisu linki komercyjne podajemy bez linku, czyli należy samodzielnie skopiować link do przeglądarki. Po prostu nie widzimy powodu dokładać się do pozycjonowania komercyjnych stron. No chyba że byliśmy bardzo zadowoleni z usług i wtedy oczywiście że warto.)
Na wszelki wypadek napiszę, że hotele w rzeczywistości wyglądają gorzej niż na obrazkach ze strony. Jest też kilka tańszych, ale jeszcze prostszych moteli.
Myśmy mieszkali w West Plaza By The Sea – dość daleko od centrum, ale ładny widok, cisza i jedzenie na miejscu.
West Plaza Coral Sea jest prawie obok, ma ładniejszy widok i malutki sklep spożywczy na stacji benzynowej, ale nie ma restauracji.
West Plaza Downtown znajduje się nad ruchliwym parkingiem supermarketu i na pewno nie jest tam fajnie. Plusem jest bliskość do bazy, sklepu oraz dostęp do knajp na centralnej ulicy.
W pozostałych West Plaza nie byliśmy.
Obok bazy Fish'n'Fins znajduje się należący do tych samych właścicieli 4* hotel Landmark Marina. Zdjęcia na stronie są przesadzone, jak i cena 200$/day. Ten hotel też nie ma plaży.
Parę słów o Palau
W tym miejscu należy powiedzieć, że Palau wcale nie jest tropical paradise'm, jak to może wyglądać ze zdjęć. Jest gorąco, wilgotność powietrza jest dramatycznie wysoka i kilka razy dziennie potężnie leje niezależnie od pory roku. W związku z tym na Palau nie rośnie praktycznie nic prócz miejscowej trawy, mangrowców i palm kokosowych, więc jak łatwo się domyślić narodowym daniem jest krab mangrowy w mleczku kokosowym ;-). W sklepach królują mrożonki, jak mięsne tak i warzywne.
Samo miasto Koror przypomina pewnie (nigdy nie byłem w USA ;-) bardzo senne prowincjalne amerykańskie miasteczko. Ograniczenie prędkości wynosi 25MPH, brak chodników, a miejscowi sprawiają wrażenie, jakby cały dzień jeździli tam i z powrotem powoli i bez celu jedyną w mieście drogą. W centrum miasteczka określone jest niewielkim, bardzo lokalnym, dwupiętrowym domem towarowym. Poza tym centrum nie nosi żadnych innych znamion punktu centralnego miasta – brak jest jakichkolwiek turystycznych rozrywek: w zasadzie można tylko iść coś zjeść, a potem się napić i spać.
Na Palau przyjeżdżają głównie nurkowie. Zwykłych turystów jest bardzo mało - nie bardzo mają tu co robić. Jest co prawda trochę pozostałości po IIWŚ, natomiast praktycznie nie ma żadnej infrastruktury rozrywkowej. W mieście Koror nie ma nawet plaży, nie mówiąc już o promenadzie, wielu knajpach, barach i dyskotekach.
Palau dopiero przygotowuje się do rozszerzenia ruchu turystycznego, ale raczej nie widzę tutaj turystyki masowej – Palau leży na uboczu wszystkich szlaków turystycznych, na dodatek absolutnie nie jest konkurencyjne cenowo do krajów znacznie łatwiej dostępnych i lepiej zorganizowanych turystycznie, np. Tajlandii czy Filipin.
I na koniec kilka ważnych informacji (dotyczy końca 2008 roku):
- na Palau nie działały żadne polskie telefony komórkowe,
- na Palau nie działały żadne polskie karty elektroniczne(Visa Electron). Na szczęście mieliśmy zapas dolarów oraz działała karta kredytowa Visa wydana przez mBank. Wszystkie bankomaty na Palau były offline'owe(czyli w naszym rozumieniu przyjmowały tylko karty kredytowe), chyba że ktoś przypadkiem ma kartę elektroniczną Bank of Guam ;-).
- nie należy nastawiać się na internet. Na Palau nie ma łączności kablowej ze światem. Więc internet jest tylko satelitarny, czyli drogi, a na dodatek jak w internet cafe na jednym modemie satelitarnym siedzi 20 komputerów, to jest bardzo, bardzo i to bardzo wolny. Jakieś 20-30kb/s. Można sobie przypomnieć czasy starych modemów telefonicznych i wdzwanianie się do TP SA.
Baza
My nurkowaliśmy z bazą Fish'n'Fins którą absolutnie polecam.
http://www.fishnfins.com/n/Welcome.html
Jest to najlepiej zorganizowana baza w której dotychczas byliśmy oraz najszybsze i najlepiej przemyślane łodzie nurkowe z których do tej pory nurkowaliśmy.
Fish'n'Fins znajduje się stosunkowo blisko centrum, jakieś 15-20 min na piechotę i mieści się w zasadzie na przystani, więc do łodzi jest jakieś 5m od drzwi.
W bazie jest dobrze zaopatrzony sklep, knajpa z całkiem dobrym jedzeniem i piwem oraz porządna przewiewna suszarnia sprzętu. Toalety i prysznice są bardzo czyste i jest w nich gorąca woda. Butle ładuje i rozładowuje załoga. Na życzenie mogą oni też załadować oraz po nurkowaniu rozładować i umyć sprzęt.
W bazie za darmo dostępna jest woda pitna oraz ice tea.
Udostępnianie za darmo wody w bazach nurkowych uważam za bardzo słuszne i zawsze staram się to podkreślać i promować takie bazy. Miłym i mądrym gestem jest również to, że każdy nowy gość dostaje w prezencie firmowy bidon i wręcz zachęca się go do nabierania i picia wody.
Osobne słowo należy się łodziom nurkowym - zostały one specjalnie skonstruowane i wyprodukowane na potrzeby nurków. Do większości miejsc nurkowych jest z Kororu daleko - leży on prawie pośrodku laguny, a nurkuje się większości przypadków na rafie barierowej, więc dopłynięcie zajmuje 30-60min bardzo szybka łodzią.
Na łódce płynie się twarzą do przodu, każda para ma własne miękkie siedzenie, a przed sobą uchwyty na butle i sprzęt. W siedzeniu znajduje się suchy schowek (chociaż lepiej zabrać nieprzemakalny worek), co jest bardzo dobrym rozwiązaniem zważając na ciągłe ulewy.
Drabinka do wychodzenia z wody znajduje się z tyłu na burcie i jest bardzo wygodna.
Na łodzi dostępna jest woda z dystrybutora. Oczywiście jest apteczka i tlen. Diana właśnie mi przypomniała główny minus wszystkich łodzi na Palau - nie ma na nich kibla, ale od czego jest czysta ciepła woda dookoła ... ;-)
Największe łodzie mają silniki 2 x 225HP i z 10 nurkami rozwijają pokaźną prędkość 40-45 węzłów. Sama przejażdżka nimi, a'la James Bond, wśród małych zielonych wysepek, jest czystą przyjemnością.
Pewnie równie dobra (myśmy nie byli) i chwalona zazwyczaj przez spotkanych Anglików jest baza Sam's Tour:
http://www.samstours.com/main.html
Sam's leży daleko od centrum, na sąsiedniej wyspie. W Koror nie ma komunikacji miejskiej – mieszkając gdzieś w okolicy bazy do centrum trzeba będzie dojeżdżać taksówką.
Nam Fish'n'Fins zaproponowała lepsze ceny – przed wyjazdem warto zapytać o zniżkę – nawet -10% to zawsze coś ;-)
Organizacja nurkowań
Organizacja nurkowań jest wręcz perfekcyjna, wszystko działa z dokładnością minut, bus się nigdy nie spóźnia, a załoga jest zawsze miła, pomocna i uśmiechnięta:
Rano bus przyjeżdża pod hotel i zabiera was do bazy (w cenie pakietu).
Baza Fish'n'Fins ma 7 łodzi, odpływających od 8:00 w niewielkich odstępach, więc baza sama sobie nie tworzy tłumu na przystani.
Harmonogram wypłynięcia łodzi oraz przypisanie nurków do łodzi jest wywieszony i łatwo dostępny. W ramach pakietu można „przypisać się” do łodzi – wtedy nurkuje się z ta sama grupa, a łódź codziennie pływa w inne miejsca, więc po tygodniu ma się „zaliczone” już większość miejsc. Jeśli ma się konkretne zainteresowania, to można przeskakiwać między łodziami i np. codziennie pływać w to same miejsce lub dołączyć się do grupy płynącej na wraki. Jest to bardzo wygodne, zwłaszcza dla tych którzy przyjeżdżają na krótko i mają konkretne zainteresowania odwiedzenia znanych miejsc.
Niestety z wrakami sytuacja ma się gorzej. Wszystkie bazy reklamują zatopioną flotę japońską, ale siedzą cicho w sprawie widoczności w lagunie, gdzie flota handlowa została zatopiona, która wynosi 5-7 metrów. No może 10-15 jak się poszczęści.
W związku z tym na miejscu zainteresowanie wrakami jest bardzo słabe i w ciągu 2 tygodni nam np. udało się wypłynąć na wraki tylko 2 dni – bardzo ciężko jest uzbierać chętnych, a jak się nie zbierze min. 5-6 osób po prostu nie będzie łodzi która z tą grupą popłynie
Więc jeśli wybieracie się ponurkować na wrakach zdecydowanie najlepiej mieć swoją, nawet niewielką grupę lub omówić termin przyjazdu wcześniej z bazą, ponieważ bazy od czasu do czasu organizują specjalne tygodnie nurkowe, np. wreck lub shark week.
Wracając do nurkowań. Do miejsc nurkowych płynie się jakieś 30-60 min. Po pierwszym nurku jest godzinny odpoczynek na dryfującej łodzi, jeśli jesteśmy na rafie barierowej lub na brzegu małej wysepki, jeśli jakaś jest w zasięgu kilku minut.
Następnie gdzieś w okolicy robi się 2 nur.
Po tym nurkowaniu zazwyczaj jedzie się na „bezludną rajską wyspę” - jest kilka specjalnie przygotowanych plaż, z miejscem na ognisko, ławkami pod zadaszeniem i nawet toaletą. Świetny pomysł, zwłaszcza że wyspy te są naprawdę bezludne.
Plaże są super białe, palmy super zielone, woda turkusowa, a w wodzie szkółki młodych rekinków do snurkowania. Tu wreszcie można poczuć tropical paradise ;-).
W cienie pakietu jest lunch pack w postaci kanapki lub burgera (kilka smaków które można wybrać poprzedniego dnia), banana i jakiegoś wafelka. Po dłuższym odpoczynku robi się trzeci nur lub wraca się do bazy. Wieczorem można zrobić Mandarin Fish Lake lub nocne.
Miejsca nurkowe
Nie będę się silił na opisywanie wszystkich miejsc - akurat na stronie Sam'a jest to zrobione bardzo dobrze, łącznie z mapami i zdjęciami:
http://www.samstours.com/divemaps.html
Najlepsze miejsca nurkowe Palau – zdecydowanie wszystkie są niesamowite i warte odwiedzenia, gorąco polecamy:
Blue Corner
Najbardziej popularne miejsce nurkowe na Palau, Blue Corner, jest uznawane za jedno z najlepszych na świecie miejsc nurkowych ze względu na duże natężenie życia morskiego.
Znajduje się na północnej stronie ściany Ngemelis. Jest trójkątnym cyplem o płaskim szczycie silnie porośniętym przez miękkie korale.
Tuńczyki, napoleony, solandry i inne duże ryby unoszą się przy samym cyplu w mocnym prądzie, który może osiągnąć tu prędkość do 15 węzłów. Ławice barakud i dziesiątki rekinów rafowych szarych i białopłetwych pływają wzdłuż ściany. Ławice triggerfish i butterflyfish odpływają na chwile od rafy tworząc wielobarwny kalejdoskop na tle głębokiego błękitu oceanu. To miejsce jest dosłownie podwodnym rajem.
Prąd jest tak mocny, że należy używać haków rafowych, żeby utrzymać się w miejscu i zobaczyć ten zapierający dech widok. To jest jak kąpiel w prądzie wraz z oglądaniem filmu. A ciepła woda dodatkowo daje nam relaksujące i przyjemne uczucie. Miejsce nurkowe, które koniecznie należy odwiedzić, ponieważ jest ono po prostu fantastyczne.
Blue Holes
Znajdujące się tuż obok Blue Corner, Blue Holes to cztery wielkie dziury w rafie. Położone niedaleko siebie kominy prowadzą z głębokości ok. 2 metrów do ogromnej podwodnej jaskini, otwartej z jednej strony na morze. W jaskini można spotkać śpiące rekiny białopłetwe, a ściany w wielu miejscach są porośnięte czarnym koralem. Przewodnicy często pokazują tu również tzw. disco clamp – niewielkie małże, wytwarzające pulsujące światło elektryczne.
New Drop Off
Pod względem możliwości spotkania i ilości rekinów nie ustępuje Blue Corner. Ścianę porastają duże ilości gorgonii i miękkie korale.
Big Drop Off
Pionowa ściana, wzdłuż całej długości Ngemelis Island, w niektórych miejscach zaledwie kilka metrów od wyspy, która spada prosto w dół do głębokości 300 metrów
Jedno z ulubionych miejsc Jacques'a Cousteau do nurkowań na ścianie.
Siaes Tunnel
Wejście do jaskini znajduje się na głębokości ok. 20m. Sam tunel ma wysokość 10 - 12 metrów i ponad 30 metrów długości. Dno porośnięte jest wspaniałymi gorgoniami, a ściany i sufit porasta mnóstwo koralowców.
Ulong Channel
To miejsce to high end nurkowania w mocnym prądzie. Jest to podwodną rzeka, przez którą woda wpada z otwartego morza do laguny lub na odwrót, zależnie pływów.
Jeśli prąd jest incoming, na początku zawieszamy się na hakach prądowych i obserwujemy rekiny, patrolujące ścianę przed nami. A na koniec niepowtarzalny lot nad lasem korali.
German Channel
W czasie okupacji niemieckiej w Palau, guano (fosforany) wydobywano na południowej wyspie Angaur. W celu zapewnienia krótkiej drogi transportu Niemcy wysadzili i pogłębili kanał, który łączy wewnętrzną lagunę z otwartym oceanem. Miejsce znane z możliwości spotkania mant, rekinów i obfitości ryb tropikalnych.
Peleliu Wall & Cut
Peleliu Wall jest jednym z najgłębszych i najpiękniejszych nurkowań na ścianach w Palau
Głębokie wąwozy, szczeliny i jaskinie oferują schronienie dużej różnorodności morskiego życia.
W Peleliu Cut zbiegają się prądy oceaniczne, oblewające archipelag. Tworzą one jeden z najsilniejszych prądów, które można doświadczyć na nurkowaniach w Palau.
Ze względu na nieprzewidywalność i siłę prądów Peleliu Cut jest uważane za zaawansowane nurkowanie dryftowe.
Peleliu Express
Peleliu Express słynie ze zmiennych prądów, które powstają znikąd i zmieniają kierunek bez ostrzeżenia. Podczas pełni i nowi księżyca prądy tutaj są naprawdę mocne.
Iro Tanker
Japoński tankowiec, 143m, ładnie porośnięty, ma bardzo charakterystyczny wysoki maszt w kształcie kratownicy - rewelacyjny do zdjęć i wideo.
Dużym problemem jest słaba widoczność.
Chandelier Cave
Jaskinia składa się z czterech osobnych, połączonych komór z air pocketami.
Nurkowanie jest płytkie i nie stanowi dużej trudności. Myśmy nurkowali sami, bez przewodnika, mając tym samym sporo czasu na nakręcenie materiału wideo.
Mnóstwo bardzo ładnych, błyszczących stalaktytów i stalagmitów, a przy wejściu można zaobserwować efekt halokliny - mieszanie się wody słodkiej i słonej tworzy efekt warstwy i dosłownie rozmywa widoczność.
Jake Seaplane
Japoński hydrosamolot wywiadowczy, zestrzelony w 1944 roku.
Absolutnie w doskonałym stanie, „must see” dla fotografów i amatorów wideo.
Mandarinfish Lake
Poszukiwanie mandarynek - małych wielokolorowych rybek, żyjących w dużych formacjach twardych korali - wcale nie jest łatwe. Mandarynki są „very shy” i zaczynają wychodzić dopiero w czasie zmierzchu. Na dodatek nie lubią światła latarek...
Z wycieczek snorkelingowych absolutnym hitem oczywiście jest:
Jellyfish Lake
Słonowodne jezioro, gdzie pływa się dosłownie w zupie z meduz. Na szczęście utraciły one swoje właściwości parzące. Absolutne must see dla fotografów.
Więcej można przeczytać tu
http://en.wikipedia.org/wiki/Jellyfish_Lake
Podsumowanie
Nurkowania na Palau są, bez dwóch zdań, bardzo dobre.
Są też rewelacyjnie zorganizowane. I są też najdroższe na których w życiu byliśmy.
Na dodatek lot tu jest długi i równie drogi.
Więc nie ma sensu lecieć na Palau na tydzień, bo 4 dni spędzi się w samolocie, a dwa tygodnie pobytu + 4 dni na dolot wydają się być rozsądnym minimum.
Ja polecałbym nurkowania na Palau osobom doświadczonym, którzy wiele już widzieli i odwiedzili i poszukują kolejnej, bardzo już egzotycznej, destynacji nurkowej.
A najlepiej jechać tu na miesiąc – jest to zdecydowanie najbardziej ekonomiczne rozwiązanie.
Palau doskonale łączy się z Filipinami, np. w modelu 2 tygodnie Palau, 10 dni Coron na Filipinach (wraki) i parę dni na końcu Sabang Beach (makro i odpoczynek) lub 2 tygodnie na Palau i 2 tygodnie do wyboru na Guam/Yap/Truck. Ale to już zupełnie inna historia...
Dla osób poszukujących tańszych wyjazdów nadal i zdecydowanie polecam Malediwy. Charakter nurkowań na Malediwach, prądy i ilość życia jest bardzo podobna do tego na Palau. Natomiast koszt nurkowań, pobytu oraz czas i koszt dolotu jest pewnie o połowę mniejszy. Poza tym, żeby odwiedzić Malediwy, wystarczy 10 dni.
(Tekst: Palau - prądy i rekiny... bardzo daleko, autor: Wład)