Tajlandia - safari Similany / Richelieu Rock (marzec 2008)

Gdzie?
Tajlandia to jedno z większych państw w Azji, znajdujące się poniżej Birmy, Laosu i Wietnamu. Interesująca nas wyspa Phuket (czyt. Puket, największa w Tajlandii) znajduje się na zachodnim wybrzeżu na morzu Andamańskim.

Znacznie więcej można przeczytać na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Tajlandia

 

Safari można kupić bezpośrednio u operatora łodzi lub u licznych pośredników, zazwyczaj w największych centrach nurkowych.

Na początek należy określić sobie termin, zważywszy że większość safari jest 5 dniowa, a czasami 4 dniowa lub krótsza. Sporo tez jest safari siedmio czy ośmiodniowych, pływających do Birmy, ale cena przy tym rośnie drastycznie. Myśmy byli na safari pięciodniowym (realnie trzy i pół dnia nurkowych - 14 nurkowań).

Następnie należy wybrać sobie łódź, co wcale nie jest proste, bo łodzi jest pewnie ze 30, a standard i ceny różnią się naprawdę dramatycznie.
Standard tanich łodzi w Tajlandii jest bardzo niski, zdecydowanie odbiega on od standardu egipskiego, a łodzie często są stare i zniszczone. Najtańsze łodzie mają WSPÓLNE pomieszczenie do spania WSZYSTKICH gości, a droższe maja już kabiny, ale tylko 3 ubikacje (w tym 2 prysznice) na 16 osób plus załoga.

Teoretycznie w Polsce safari na Similanach sprzedaje Schoener Tauchen Polska, ale na moje zapytanie nie odpowiedzieli. Więc pozostają nam linki w Internecie:
http://www.sunrise-divers.com/similan_liveaboards_diving.php
Strona wygląda porządnie, ale z nich nie korzystałem.

http://www.divetheworldliveaboards.com/liveaboard-thailand-pawara-main.php
Kupiliśmy safari tutaj, ponieważ dawali 10% zniżki na Pawarę, łódź na której byliśmy.

Komunikacja z nimi sprawna i szybka, rezerwacja i zapłacenie przez PayPal również. Jedynym minusem były nasze kłopoty z transferem na łódź i gdyby nie nasze zdecydowane działanie łącznie z telefonowaniem na łódź, to po prostu na safari byśmy nie trafili, ponieważ bus przyjechał do złego hotelu, stwierdził że nas tam nie ma i pojechał na łódź. No i żeby być precyzyjnym, to nie wiem czyja była to wina, pośrednika czy łodzi.

Na stronach powyżej znajdziecie wszystkie możliwe opisy, trasy, terminy i ceny, więc dalej już nie ma co się rozpisywać.

Za pięciodniowe safari, w tym 3,5 dnia nurkowe 14 nurków, zapłaciliśmy 906$ od osoby.

Aktualna pogoda:

Jak dojechać?
Myśmy lecieli Aeroflotem do Moskwy, stamtąd do Bangkoku i tanimi liniami AirAsia na Phuket. Wracaliśmy AirAsia do Bangkoku, następnie Emirates'em do Hongkongu i dalej Aeroflotem do Moskwy i Warszawy. Jak widać trochę przekombinowane, ale taki wyjazd jest dobrą okazją do zwiedzania Bangkoku i Tajlandii, a jak się już było, to do zwiedzenia właśnie Hongkongu/Macao. Polecam tez możliwość tanich zakupów w HK elektroniki, komputerów i sprzętu foto w cenach zbliżonych do amerykańskich.

Aeroflot jest taki sobie, czekanie w Moskwie jest męczące, ale jest najtańszy na liniach do Hongkongu i Bangkoku. Na linii do Bangkoku lata Il-96, który jest rodzynkiem samym w sobie, nie warto liczyć na entertainment w czasie 10h lotu, nie ma nawet audio, ale przynajmniej jedzenia jest dużo i jest ono dobre.

W Aeroflocie bagażu jest 20kg na osobę, nie ma żadnych tam toreb nurkowych i dopłata wynosi ok. 20EUR za kilogram i nie ma zmiłuj się, kasują na lotnisku - więc zabierając własny sprzęt trzeba ostro zawalczyć z nadwagą, Na szczęście do podręcznego można zabrać 10kg, więc wszystko najcięższe ze sobą ;-). Z Emiratsem nie ma problemu, 15 kg sprzętu nurkowego na osobę gratis (to jest serwis!!!), AirAsia ma tylko 15 kg bagażu w cenie, na szczęście torba nurkowa do 20kg kosztuje tylko 300Bath w jedną stronę (10$).

Za taki kombinowany lot zapłaciliśmy ok. 3800zł od osoby, można kupić to taniej, myśmy za późno zabraliśmy się za szukanie biletów, a najtańsze taryfy nam nie pasowały (np. przylot do Bangkoku w nocy). Decydując się na niewygodne połączenia nocne i koczując 8-12h na którymś lotnisku, można zejść do ok. 3000zł/osoba. Osobnym tematem są odpalane w lecie czartery, możliwe że lata coś z Warszawy na Phuket, może będzie taniej, ale nie pozwoli to zwiedzić Bangkoku i Hongkongu.

Na miejscu, zazwyczaj w cenie safari, jest zabranie z lotniska, ale nikt nie pilnuje 24h po przelocie i przed odlotem, czyli po porannych nurkach wieczorem wylądujemy na lotnisku.

Godziny przelotów/odlotów tez nijak nie są skorelowane z godzinami początku i końca safari, więc myśmy skorzystaliśmy zamiennie z odbioru z i do hotelu. Dobę przed i po safari trzeba załatwić sobie samemu, uwzględniając parę rzeczy:

  • łódki odpływają z różnych miejsc, nie koniecznie z Patong, nasza wypływała z Khao Lak ok. 70km powyżej wyspy Phuket. Logiczne więc jest załatwić spanie gdzieś blisko miejsca wypłynięcia lub blisko lotniska, by nie jeździć tam i z powrotem,
  • niestety busy z lotniska jadą tylko do turystycznych miejscowości na Phuket, więc dojechanie w inne miejsce będzie wymagało taksówki lub, głębszej niż ja zrobiłem, analizy środków transportu na miejscu ;-),
  • najwięcej możliwości taniego zakwaterowania typu "guesthouse" jest jednak w Patong beach.

U nas jednak tani dojazd busem i możliwość taniego zakwaterowania przeważyła i spaliśmy w Patong beach w "MS Guesthouse".
http://www.hotelclub.net/hotel.reservations/MS_Guesthouse_Patong_Phuket.htm
Niestety nie potrzebnie wtedy jeździ się prawie 2h z i do lotniska i 3h w jedną stronę na łódkę, ale o wiele prościej taki wariant zorganizować.

MS Guesthouse jest ok., czysto i w miarę miło, dość daleko na górce, 15-20 min na piechotę od centrum miejscowości z knajpami i plażą.

Uwaga! Myśmy mieli duże problemy z odbiorem nas na safari, tzn. bus po prostu nie przyjechał, bo skierowali go do innego hotelu. Bezwzględnie należy zaopatrzyć się we wszystkie możliwe telefony na łódź i do sprzedawcy safari i dzwonić od razu, jeśli transfer na umówioną godzinę się nie pojawił, a najlepiej jeszcze zadzwonić wcześniej i się przypomnieć. Jak w każdym ciepłym kraju bałagan organizacyjny jest potężny i nie należy się temu dziwić.

Kiedy jechać?
Oczywiście największą atrakcją Similanów są rekiny wielorybie. Niestety należy traktować je w kategoriach simetimesów i maybesów, ponieważ widuje się je coraz rzadziej. Jak zeznali miejscowi, a dane są oczywiście nie sprawdzone, to w ciągu 6 miesięcznego sezonu na wszystkich łodziach widuje się rekiny wielorybie kilkanaście razy, więc raczej rzadko. Nasz guide, pracujący na łodzi piąty sezon widział je dwukrotnie i to z daleka.

W każdym bądź razie sezon nurkowy trwa od początku października do końca kwietnia, a rekiny wielorybie widuje się, według różnych źródeł, od stycznia do maja.

W lecie i na początku jesieni po tej stronie Tajlandii są huragany i raczej się nie nurkuje.

Łódka:
http://www.pawara.com
"Pawara" to duża i wygodna łódź pod tajskim kierownictwem.

Główną osobą na łodzi był Szkot, więc o porządek raczej nie należy się obawiać. Jak na mój gust, była to najlepiej zorganizowana łódź z tych, na których do tej pory byliśmy.

Szczególne oklaski należą się załodze, która była niesamowicie uprzejma i pomocna (zdecydowany grand prix za najlepszą załogę). Jedzenie też jest bardzo dobre, choć jak dla mnie za ostre, ale jest to w Tajlandii standardem.

Pawara jest większa i szersza niż standardowe łódki safari w Egipcie, jest tez trochę inaczej zbudowana. Na main deck'u znajduje się salon jadalnia, mniejszy niż na łódkach egipskich, wykorzystywany w zasadzie tylko do jedzenia. Bliżej dziobu znajdują się 4 kabiny, które są mniejsze i wyższe niż te na pokładzie dolnym. Na pokładzie dolnym, prócz oczywiście silników, znajduje się 6 kabin, które są większe, ale bardzo niskie. Ja mam 1,86m wzrostu i dotykałem tam głową sufitu - branie prysznica dla osób wysokich będzie skrajnie niewygodne. Łódź jest w całości klimatyzowana, klimatyzacja w kabinach jest indywidualna i bardzo wydajna - załoga prosi o nie ustawianie mniej niż 26C, ponieważ momentalnie się robi zimno i zamiast nurkowania człowiek choruje. Minusem kabin na main decku jest brak możliwości otwarcia okna - jest w nich wilgotno, a klima tego nie osusza.

Na pokładzie górnym znajduje się duży klimatyzowany salon i zadaszona otwarta część rufowa, trochę mniejsza niż na łódkach egipskich.

No i najważniejsze, platforma nurkowa jest duża i wygodna, na dodatek znajduje się praktycznie na poziomie wody, co jest super wygodne przy wychodzeniu.

Z minusów to znalazłem tylko dwa. Pawara jest stalowa, więc jest dość głośno od silników i generatorów, ale akurat na Similanach większość łódek jest stalowa.
Druga sprawa, to jak na tak dużą łódź kabiny są zdecydowanie za małe i nie wygodne, a na dodatek mają piętrowe koje. Nie robiąc nie wiadomo po co dwóch salonów spokojnie można było zmieścić większe kabiny nawet z łóżkami małżeńskimi.

Zdecydowanie pod względem wielkości i wygody kabin u mnie przoduje Baani Explorer i Baani Adventurer na Malediwach.

Na łodzi nie ma Nitroxu.

Załoga jest super, dosłownie wyciągają człowieka z wody, główni goście mniej lub bardziej gadają po angielsku. Organizacja jest bardzo dobra, każdy wie co ma robić. Załoga z ostatniego naszego safari w Egipcie w porównaniu do załogi Pawary to po prostu banda leniuchów.

Jedzenie (w cenie safari) jest lepsze i bardziej zróżnicowane niż w Egipcie, kuchnia tajska, mocno ostra, co jest czasami problemem, bo zgaga pod woda potrafi się o siebie upomnieć. W cenie jest kawa/herbata, cola, fanta i woda dowoli.
Jest piwo w puszkach 0.33l, płatne, cenę już zapomniałem, ok. 2,5-3$.

Nurkowania:
Pierwszego dnia wieczorem jest tylko zakwaterowanie i kolacja , następnie przez 3 dni nurkuje się 4 razy dziennie i 2 razy ostatniego dnia
http://www.pawara.com/itinerary.html
W ciągu safari myśmy mieli 2 nurkowania nocne.

Na łodzi nie było kompletu, 14 osób w tym 13 nurkujących. Na tak dużej łodzi jest to bardzo wygodne, nie ma mowy o tłoku na platformie, a butli używa się co drugiej.

Towarzystwo zróżnicowane, kilku Kanadyjczyków, kilku Chińczyków z Hongkongu, para Japończyków i Anglik mieszkający w Tajlandii. Każdy trzymał się swojej ekipy i jakoś kontaktów nie nawiązaliśmy. Dzięki temu, że jest 3 przewodników, grupy pod wodą były niewielkie.

Życie na rafach Tajlandii jest bogate, porównywalne np. do Elphistone Reef w Egipcie, a nawet bardziej zróżnicowane co do ilości gatunków i krajobrazu. Całkiem rozbudowane są korale twarde, na niektórych nurkowiskach dużo jest korali miękkich. Sporo jest obiektów makro: ślimaki, koniki morskie.

Doczepiłbym się do tego, że praktycznie nie ma dużych ryb i to w zasadzie najbardziej mnie rozczarowało. Nie mówiąc już o tym, że spotkanie z rekinem wielorybim jest rzadkością, to i zwykłych rekinów rafowych nie widzieliśmy, mant też. Jedynie kilka razy leopard shark zwany tutaj zebra shark. Ale co to za rekin? To cały dzień śpi na dnie i daje się podejść na odległość milimetrów. Jeszcze trochę i nurkowie zagłaszczą je na śmierć ;-)

Byliśmy na kilku wraczkach, ale nic specjalnego. Całkiem niezłe były nurkowania w okolicach Richelieu Rock w skupiskach dużych głazów. Prądy są raczej słabe.
Generalnie nurkowania należy zakwalifikować jako dość łatwe, jedynie 4 nurkowania dziennie dla niektórych osób mogą być męczące.

Widoczność mnie nie poraziła, 10-15 (no może w porywach 20) metrów, na dodatek było pochmurno, więc pod wodą ciemnawo i brak koloru. Woda miała 30-31C, więc 3mm full jest w pełni wystarczający.

Nurkowisk na Similanach wcale nie jest dużo, a łódek jest akurat sporo, więc tłok pod woda jest porównywalny z Egiptem, czasami można spotkać nawet kilka grup. Trzeba miejscowym przyznać, że starają się oni nie stawać obok innej łodzi, tylko wymieniać się miejscami, czyli przynajmniej spanie obchodzi się bez wąchania spalin z generatora sąsiadów.

Podsumowanie:
Ja wyjazdu na Similany, zważając na wysokie ceny biletów i uciążliwość dojazdu, nie polecam. Podobną rafę można obejrzeć na safari w Egipcie za połowę, albo i mniej, pieniędzy wydanych na wyjazd na Similany. Ale to jest przy założeniu, że nie zobaczy się rekinów wielorybich albo przynajmniej mant. A jak się zobaczy, no to już zupełnie inna historia i inny opis. Wtedy oczywiście że warto, no ale dla nas to niestety pozostało marzeniem.

Ja w każdym razie w podobnych pieniądzach i łatwiejszym dojeździe proponuje zdecydowanie Malediwy. Rekiny albo manty gwarantowane!

(Tekst: Tajlandia - safari Similany / Richelieu Rock, autor: Wład)

Parę słów od Diany, ona ma akurat do tego wyjazdu inne zdanie:

Rafa jest przepiękna, bogatsza i bardziej kolorowa niż w Egipcie. Na dodatek jest sporo interesujących obiektów makro: ślimaki, koniki morskie. Tak że bardzo polecam, zawsze jest to nowe, inne niż Egipt, doświadczenie.

Drukuj

Portfolio

We use cookies to improve our website and your experience when using it. Cookies used for the essential operation of this site have already been set. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our privacy policy.

  I accept cookies from this site.
EU Cookie Directive plugin by www.channeldigital.co.uk